Kategorie
Poradnik

Oto, dlaczego nie kupować pendriveów no name

Hej,
Tytół może się wydawać oczywisty, jednak nie dla wszystkich.
Jakiś czas temu kupiłem pendrivea firmy o jakże pięknej nazwie Data Runner 8gb z Aliexpress. Na szczęście kosztował grosze, chyba 9zł.
Miał on słóżyć np do stawiania systemów. Postanowiłem go wcześniej jednak wykorzystać jako nośnik do przeniesienia pewnych rzeczy między komputerami. Tak oto skopiowałem jeden plik na naszego bohatera. Była to MPTrójka. Jakież było moje zdziwienie jak odpalam tą MPTrójkę a tu jakieś trzaski oraz ramkowanie dźwięku.
Okazało się, że pendrive od nowości był uszkodzony i walił błędami odczytu po sprawdzeniu go programem chkflsh, którego swoją drogą gorąco polecam.
Całe szczęście, że żadnego systemu na tym nie postawiłem!
Mam jeszcze drugiego osmiogigowca Silicon Power, który jest wpełni sprawny.
Wniosek: nie kupować pendriveów dziwnych marek z aliexpress bez sprawdzenia żadnych certyfikatów. Mam jeszcze innego pendrivea też z Aliexpress, ale on miał w opisie wszystkie niezbędne certyfikaty jakości jak CE i FCC, i on spisuje się bardzo dobrze. Marka to DM, model PD137, nawet bardziej dziwnie brzmiący od Data Runner, no, ale ma on certyfikaty co mówi nam, że był produkowany z kontrolą jakości.
A od takich produktów, które nie mają w opisie żadnych certyfikatów to lepiej się trzymać z daleka!
Traktuję ten wpis jako swego rodzaju poradnik zakupowy z małą przestrogą. Nie wszyscy mogą sobie zdać sprawę z tego, że pliki na pendrive mogą się tak uszkodzić. Lepiej wydać odrobinę więcej pieniędzy na coś co jest sprawdzone niż na jakieś dziwne wyroby. Ten DM kosztował więcej niż Data Runner (nie pamiętam dokładnie jaka była różnica w cenie), ale warto było. Mam wytrzymałego pendrivea w metalowej obudowie, który spisuje się świetnie i nie grzeje się zbytnio podczas pracy.
To tyle jeśli chodzi o dzisiejszy wpis.
Wybaczcie za błędy stylistyczne, językowe, zdaniowe, etc, ale słaby jestem w pisaniu takich rzeczy. Napisanie wypracowań na Polski przychodzi mi z trudnością i muszę się dość mocno skupić, by dobrze to napisać.
Tak więc do usłyszenia w następnym wpisie.

28 odpowiedzi na “Oto, dlaczego nie kupować pendriveów no name”

Dobrze wiedzieć, dzięki!
Też mam solidnego pen drivea z metalową obudową, 32GB.
Spisuje się świetnie.
Ten jest akurat od Kingstona, jeżeli dobrze pamiętam.

Ja też mam Kingstona w metalowej obudowie, nazwałam go Arystoteles. Sandiska też mam, Platona.

A ja Kingstona nie polecam nikomu. Każdy jeden, jakiego miałem uwalił się z nienacka tak, że tylko śmietnik. Obecnie tylko Sony, Toshiba, Goodram, a dla tych zamożniejszych Patriot.

Miałem goodrama i spisywał się dobrze przez prawie 10 lat. Potem mu niestety obudowa pękła, ale to może się zdarzyć.

To samo tyczy się innych rzeczy no name. Ostatnio kupiłem sobie kabelek Jack. Po tygodniu z jednej strony zaczęła odpadać izolacja. To znaczy jakby zaczęła odsuwać się od wtyczki. Jakoś owinąłem taśmą. Po następnym tygodniu sytuacja taka sama tylko że na drugim końcu kabelka. Postanowiłem wyrzucić bo niemiałem zamiaru kleić tego co tydzień.

Ojj niekoniecznie, mam ja mp4 jakieś Mpower nawet bez podanego modelu jakieś 16 lat i co prawda klawiatura nie zawsze załapuje i chodzi tak, żebyś ją usłyszał na drugim końcu tramwaju. I czasem przerywa minijack, ale dalej odpala i dane można normalnie przesyłać. I bateria psełdonokiowska bl 5c dalej trzyma, podczas gdy Ipod touch 4g zdechnięty na amen.

Graco, zklej obudowę goodrama i będzie dalej działać. Też mam toshibę, 5 rok ciągnie i nie zamierza się zepsuć. Ideał na systemy poprostu, zawsze go ze sobą targam w plecaku, bo nigdy nic nie wiadomo. Już raz w szkole jednego kompa tak ratowaliśmy, także tego. Co do noname, mam kilka takich rzeczy i wszystko śmiga jak powinno raczej. Generalnie nawet słuchawki noname za 40 zł co ciekawe 3 lata wytrzymały. Pewnie dalej by grały, ale pękł zaczep z lewej strony.

kiedyś sobie dla beki kupię pendrive-a 2tb za 9zł z shopee. Co do no name-owych pendriveów to warto uważać nietylko z powodu że pliki się uszkadzają, ale też czasami mają one kontrolery które po wpięciu kradną dane i wysyłają na nieznane serwery, nazywa się to rubber ducky i każdy głupi może sobie takie coś skołować, jest także ryzyko że taki nośnik okaże się być USB killerem, który podaje bardzo wysokie napięcie do portu USB przez co urządzenie do którego go podłączymy na 99 procent zostaje trwale uszkodzone. Tak więc uważajcie z takimi nośnikami, dotyczy się to też kabli lightning ponieważ te również zawierają elektronikę.

Co do pendrivea to mam san disc 128 gb i sprawdza się znakomicie. Do stawiania systemów albo jako dodatkowy dysk może posłużyć

Do stawiania systemów to nie ma sensu 128 gb, bo takie się długo formatują. Wiadomo jak się nie ma innego to inna sprawa, ale do takich zadań najlepiej sprawdzają się 8gb

Ale do czego? Do systemów? Ja nie widziałem systemu ważącego więcej niż 8gb, mowa tu oczywiście o widnowsie, nie wiem jak tam z innymi systemami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink