Witajcie ludkowie,
Opowiem o moich egzaminach po krótce, a może po dłóższe… Zobaczymy…
Ja egzaminy gimnazjalne miałem na początku kwietnia, już nie pamiętam kiedy dokładnie, ale był to środa, czwartek i piątek.
No tak więc przychodzę do szkoły o 08:00. Egzamin miałem pisać w sali od anglika 54, co i tak pewnie nic wam nie powie 😛
Przed egzaminem miałem dość sporo czasu, bo o 09:00 sie odbywał. Pogadałem sobie jeszcze elleganckocko z moja koleżanką z klasy.
Komisja składała się z pani pedagog oraz jeszcze jakiejś innej pani z innej szkoły. Pisałem polski. Wszystko było elllleganckockocko, tylko miałem problem z rozprawką, bo łuupsss. Zapomniałem schematu.
Drógi dzień matematyka i przyrodnicze był podobny, też gadałem z tą samą koleżanką. Matma upłynęła mi wmiarę dobrze, noo tylko ostatnich dwóch zadań nie zrobiłem bo… Czarna magia.
A i egzamin był nagrywany. Arkusz miałem ellleganckockocko w braillu.
Pani mówiłem odpowiedzi a, b, c, d i wszystkie zadania zamknięte.
Trzeci dzień. Oczywiście angielski, bo po szwargocku mało rozumiem. Angielski poszedł elleganckockocko, tylko jeszcze wyników nie mam. Ale wiecie co jest najlepsze? W części rozszerzonej nie miałem wypracowania!
A Kamila (ta kolezanka, z klasy) już miala wypracowanie, wiec to było dziwne.
Dobra, to kończę z tymi egzaminami.
Pozdro i ellleganckiego dnia.